Nie jestem typem, który brnie donikąd
Nie jestem typem, który dostał tutaj coś za friko
Nie jestem typem, który dawno stracił już swój wigor
Ja to czarna, czarna kawa, a Ty wciąż Kopiko
Mati to nie chłopak z elit ani z żadnej gali
Mogę grać dla kilku setek i dla pustej sali
Przed tym wypić kilka setek z mymi kolegami
Gdy Ty ze swoimi wciąż leżycie nawciągani
Nie jestem żadnym wzorem ani głosem pokolenia
Nie chcę być autorytetem, grzebać w ich sumieniach
Ja chcę tylko, żeby rykoszetem w nich trafiło
Może wytnę im tym z głowy Gucci, Louis Vuitton
Nie jestem typem, który nosi się w tej z piórek czapce
Dostałeś chamie złoty róg - pogrzebałeś szansę
Nie masz tutaj czego szukać, idź pisać romanse
Jak chcesz wiedzieć, jak to robić - to dam Ci namiastkę
Wjeżdżam sobie do tej gry, jakbym jechał Carrerą
Może to już czas, by zająć się karierą
Całe te lata dwudzieste uczynić swoją erą
W rapie zasiać terror, pozabierać zabawki pozerom
Ty chciałeś zostać kimś? Nie liczyłeś się z ceną
Ja wiem co, za ile - już tak od '10
Ty bystry jak Waldek Wszywka, no i kolejny kielon
Ja w rapie jak Newton, Hawking, Jobs i Elon
Jestem typem, na którego stawiasz w ciemno
Bo choćby było ciężko i tak ogarnę swe poletko
Skazany na sukces, bo mam ambicję wielką
Na bicie gadkę giętką, do tekstów rękę lekką
Nie wierzyli we mnie? Uwierzą teraz liczbom
W miłości moich ludzi zgarnąłem cały milion
To nie wyświetlenia, czy zawartość portfela
Chociaż szczerze ziomek to na drugie nie narzekam
Pytasz co tam u mnie? To Ci to streszczę teraz
Wyszedłem poza schemat tego taniego Flexa
Już nie jaram się Flexem, czy zawartością mieszka
Biegnę za swoim sensem - nie tam, gdzie biegnie reszta
I tak swoje szczęście znalazłem niedawno
Od kiedy wolne chwile spędzamy za pewną damą
Oglądamy razem bajki i raczymy się kawą
A każde z nią spotkanie jest Kinder-niespodzianką
Raz tańczymy w deszczu, raz rozmowy przy winie
Banicję Bisza ziomek to gra mi na pianinie
Wiem, że mi to nie minie, choć brzmi to tak trywialnie
To serio jara mnie tak bardzo intelektualnie
Nie wiem, co powiedzieć... wszystko się zmienia
Jestem jak woda w ruchu - w różnych stanach skupienia
Jestem stale spokojny, choć nie brak mi zacięcia
Jestem dojrzałym gościem z duszą Małego Księcia
Ale i tak mogę dać Wam ogień
Sąsiadki jak mnie widzą, mówią tylko zawsze z Bogiem
Życia lat dwadzieścia sześć mogę nazwać prologiem
Teraz dokładnie obserwuj, co tu jeszcze zrobię
W górę wspinam się cierpliwie - swe zdobywam szczyty
Mam swoje sekretne życie tak jak Walter Mitty
Na bicie zjadam sobie chłopców, to już kanibalizm
W rapie jestem jak Trzy Sławy albo Dwamentalizm
Proszę, tylko nie pomyślcie, że brak mi pokory
Poznałem w sumie trochę życia, przeszedłem horrory
Ale moje serce, dusza wciąż energią kipią
Mati to jest Jäger-Redbull - nie żadne Kopiko