Szarzy Ludzie
Szarzy ludzie nie chcą wierzyć już w nic
Co prawdziwe, wolą w złudzeniach tkwic
I wołają wciąż (dawaj) wszędzie niesie się krzyk
Nikt nie patrzy poza próg swoich drzwi
Rodzinka.pl to ściema
Takich ludzi jak tam u nas nie ma
A jeśli to kryją gdzieś się
Za murem w swoich wielkich beemach
Ci zwykli gdzieś w suterenach
Bez dobrego startu w genach
Czekają na pięć stów, bo od pięknych słów
Wolą kawałek chleba
Wiedział ktoś, co robić trzeba
By przychylić im trochę nieba
Gdy nie żyjesz w nędzy i masz dość pieniędzy
Wolności się nie zachciewa
Zakopują ziarno w plewach
Tak, żeby się nikt nie dowiedział
Że chociaż wieszają krzyże w urzędach
To marzą o PeeLeNach, bo
Szarzy ludzie nie chcą wierzyć już w nic
Co prawdziwe, wolą w złudzeniach tkwic
I wołają wciąż (dawaj) wszędzie niesie się krzyk
Nikt nie patrzy poza próg swoich drzwi
Rzuć okiem na cały prekariat
Wymyślić to musiał wariat
Że tyle pracujesz, że rąk już nie czujesz
A na nic ci nie wystarcza
A tych, co sypiają po parkach
I tych co pracują w bonarkach
Łączy społeczna pogarda i to
Że nie mają co włożyć do gardłą
I tak jak w dłoni petarda
Wybucha nam w twarze ta prawda
Że kiedy ludzie nie potrafią wyjść z biedy
Opada im mentalna garda
Nie myśli nikt o standardach
Chyba, że hotelu wśród palm tam
Gdzie wszyscy po cichu kłaniają się lichu
By jechać, gdy będzie okazja
Szarzy ludzie nie chcą wierzyć już w nic
Co prawdziwe, wolą w złudzeniach tkwic
I wołają wciąż (dawaj) wszędzie niesie się krzyk
Nikt nie patrzy poza próg swoich drzwi