Back to Top

Sokół - Polowanie na zło Lyrics



Sokół - Polowanie na zło Lyrics




Huh, kurwa
Co?
Ja pierdolę, nie wiem
Co?
Skąd się biorą takie sny kurwa
Jakie sny?
Huh
Co?
Polowanie na zło
Co?
Huh, śni Ci się czasem polowanie na zło?
Polowanie na zło?
Śni Ci się?
Codziennie mi się kurwa śni, codziennie!

Miałem sen, czarniejszy niż kosmos
Gorszy od zła, wyraźniejszy niż ostrość
Ciekły azot był przy nim gorący
A ja śpiący byłem przytomniejszy od łowcy
Odnalazłem kobietę w przeszłości
Czas był płynny, szedłem w podświadomości
Ta kobieta w podartych rajstopach
Piękna jak śmierć, wiła się niczym robak
Bawiło się nią kilku brudnych żołnierzy
Ona się śmiała, oni nie byli szczerzy
Czas się zagiął i widziałem ją z matką
Miała sześć lat i to był gruby hardcore
Ojciec brał je obydwie do łóżka
Strzeliłem mu w łeb i nasiąkła poduszka
Ktoś mnie szarpnął za ramię, byłem w wodzie
Obok mnie topił się mały chłopiec

Światło dziwnie łamało się bokiem
Zrozumiałem, że jesteśmy pod lodem
Miałem beton na nogach, lecz żyłem
A dzieciaka przytapiał ktoś kijem

Chłopiec zamarł w bezruchu i wtedy
W przeręblu zobaczyłem twarz tej kobiety
Wyrzuciła kij i poszła na solarium
Ktoś go podniósł i ozdobił akwarium
Dalej śnię, sen jest bardziej realny
Od prawdy i mniej urojony niż fakty
Idę gdzieś przez korytarz szpitalny
Oddział położny, nikt na mnie nie patrzy
Widzę go, sześć lat młodszy niż wtedy
Niesie kwiaty, tej matce kobiety
Przecież raz już go zabiłem więc czemu
Coś miota mną, albo czasoprzestrzenią
Znów zagina się czas, ten sam szpital
Tylko nowszy, chociaż starszy korytarz
Widzę matkę mężczyzny, jest piękna
W tej ciąży, bo ta ciąża jest z piekła

Cudny głos wabi mnie mówiąc "kotku"
Rozchyla uda i nic nie jest w porządku
To zło przecież w niej rośnie w środku
Wsadzam w nią rękę i je dusze w zarodku

Obudziłem się tak wykręcony
Jakbym wciągnął cały koks Maradony
Spocony jakby całą noc ktoś mnie gonił
Wciąż czułem ciepło kobiety na dłoni
Co za sen, kurwa mać bez przesady
Mocniejszy niż specyfiki spod lady
Ostatni screenshot ze snu dla bywalców
Moja dłoń była cała bez palców

Huh
Co jest?
Huh
Co jest?!
Nie da się tego zabić
Czego?
Nie da się po prostu tego zabić
Jak się nie da?
Próbuję zadać cios i i nie mogę bo coś mnie, no jakby, nie no nie mogę
Jak to?
Próbuję biec i też nie mogę bo, jakby nie wiem, coś mnie trzymało
Co?
Znasz taki sen, że wszystko się powtarza?
Co?
Cały czas wszystko się powtarza
Jeden tylko znam taki polowanie na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło
Jak upolować samego siebie
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Huh, kurwa
Co?
Ja pierdolę, nie wiem
Co?
Skąd się biorą takie sny kurwa
Jakie sny?
Huh
Co?
Polowanie na zło
Co?
Huh, śni Ci się czasem polowanie na zło?
Polowanie na zło?
Śni Ci się?
Codziennie mi się kurwa śni, codziennie!

Miałem sen, czarniejszy niż kosmos
Gorszy od zła, wyraźniejszy niż ostrość
Ciekły azot był przy nim gorący
A ja śpiący byłem przytomniejszy od łowcy
Odnalazłem kobietę w przeszłości
Czas był płynny, szedłem w podświadomości
Ta kobieta w podartych rajstopach
Piękna jak śmierć, wiła się niczym robak
Bawiło się nią kilku brudnych żołnierzy
Ona się śmiała, oni nie byli szczerzy
Czas się zagiął i widziałem ją z matką
Miała sześć lat i to był gruby hardcore
Ojciec brał je obydwie do łóżka
Strzeliłem mu w łeb i nasiąkła poduszka
Ktoś mnie szarpnął za ramię, byłem w wodzie
Obok mnie topił się mały chłopiec

Światło dziwnie łamało się bokiem
Zrozumiałem, że jesteśmy pod lodem
Miałem beton na nogach, lecz żyłem
A dzieciaka przytapiał ktoś kijem

Chłopiec zamarł w bezruchu i wtedy
W przeręblu zobaczyłem twarz tej kobiety
Wyrzuciła kij i poszła na solarium
Ktoś go podniósł i ozdobił akwarium
Dalej śnię, sen jest bardziej realny
Od prawdy i mniej urojony niż fakty
Idę gdzieś przez korytarz szpitalny
Oddział położny, nikt na mnie nie patrzy
Widzę go, sześć lat młodszy niż wtedy
Niesie kwiaty, tej matce kobiety
Przecież raz już go zabiłem więc czemu
Coś miota mną, albo czasoprzestrzenią
Znów zagina się czas, ten sam szpital
Tylko nowszy, chociaż starszy korytarz
Widzę matkę mężczyzny, jest piękna
W tej ciąży, bo ta ciąża jest z piekła

Cudny głos wabi mnie mówiąc "kotku"
Rozchyla uda i nic nie jest w porządku
To zło przecież w niej rośnie w środku
Wsadzam w nią rękę i je dusze w zarodku

Obudziłem się tak wykręcony
Jakbym wciągnął cały koks Maradony
Spocony jakby całą noc ktoś mnie gonił
Wciąż czułem ciepło kobiety na dłoni
Co za sen, kurwa mać bez przesady
Mocniejszy niż specyfiki spod lady
Ostatni screenshot ze snu dla bywalców
Moja dłoń była cała bez palców

Huh
Co jest?
Huh
Co jest?!
Nie da się tego zabić
Czego?
Nie da się po prostu tego zabić
Jak się nie da?
Próbuję zadać cios i i nie mogę bo coś mnie, no jakby, nie no nie mogę
Jak to?
Próbuję biec i też nie mogę bo, jakby nie wiem, coś mnie trzymało
Co?
Znasz taki sen, że wszystko się powtarza?
Co?
Cały czas wszystko się powtarza
Jeden tylko znam taki polowanie na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło, na zło
Jak upolować samego siebie
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Wojciech Sosnowski, Peter Albertz, Christoph Bauss, Marysia Starosta, Peter Jost Albertz
Copyright: Lyrics © Royalty Network, Sony/ATV Music Publishing LLC

Back to: Sokół



Sokół - Polowanie na zło Video
(Show video at the top of the page)

Tags:
No tags yet