Streszczę wam wszystkim sytuację tak po krótce
Sobota pub na Starym spotkanie przy wódce
Mieliśmy wszyscy wkrótce
Już leżeć pod stołami
Zajebani co pięć minut jakimiś toastami
Każdy z nas co chwilę podnosił w górę swój kieliszek
I krzyk toastu przerywał na stałą ciszę
Moi mili
Spotkaliśmy się wszyscy w tej chwili
Aby oddzielić prawdziwych mężczyzn od debili
Niech prawdziwi
Zostaną a niech wyjdą fałszywi
Wznoszę toast za tych pierwszych niech to nikogo nie zdziwi
Niech wódka się leje
Niech morda się śmieję
Jeśli jesteś szczęśliwy w takim razie Bóg istnieje
A teraz wznoszę toast za zdrowie barmana
Który pomaga nam zalać się aż do białego rana
Jemu chyba zdrowie jest tak potrzebne jak nikomu
Bo kto nas porozwozi potem wszystkich do domu
Póki możemy teraz za tych co już odeszli
Którym pierdolona śmierć przerwała życia ścieżki
To nas też nie ominie
Ale i tak skurwysynie
Osuszam trzeci kieliszek pamięć o nich nie zginie
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy
No to dzięki chłopaki i dzięki dziewczyny
Chcecie pić dalej No to słowa czas zamienić w czyny
Trzecia flaszka się chłodzi
A ja nie wiem o co chodzi
Czemu puste jest szkło O co tutaj chodzi
Co Już wiem to barman zasnął który miał polewać
Kiedy go obudzono to skurwiel zaczął śpiewać
Ale słaby łeb
A mówił że wypije za trzech
Kto nas teraz porozwozi do chaty Co za pech
A chuj tam jakoś przecież sobie poradzimy
Flaszka już polana a my jak dupy siedzimy
Za co teraz wypijemy
Za to że rymujemy
Za to że mamy talent i go wykorzystujemy
Czwarta butelka wychylona jest dla ludzi którzy nas słuchają
I jak my krytykę w dupie mają
Ale co ja widzę Opuszczona co druga głowa
Do tych ludzi już nie docierają wymawiane słowa
Wódka zrobiła swoje dla nich skończył się wieczór
A dla niektórych to dopiero druga połowa meczu
Wiara teraz wypijmy za tych co leżą pod stołem
Przechyliłem kieliszek i oczy swoje zamknąłem
Kiedy je otworzyłem
To się trochę zdziwiłem
Nie mogłem się doliczyć w końcu ile ja wypiłem
Chyba trzy albo cztery nie pięć flaszek poszło
Nagle budzę się we własnym domu jak do tego doszło
Matka wkurwiona że nie posprzątałem kasy
Spodnie całe brudne i rozpierdolony pasek
Tak się zdarza czasem ale nigdy nie żałuje
Kiedy z braćmi we własnym gronie wódkę degustuje
Nie żałuje
Kiedy na drugi dzień gorzej się czuję
Biorę apap na łeb a potem wszystko opisuję
Słowa płyną z serca które wiele już przeżyło
Które do takiego życia przyzwyczaić się zdążyło
Póki bije to jest dobrze na kaca lampka wina
Matce przeszło po godzinie przecież ma jednego syna
A dziewczyna
W pościeli z uczuciami się nie kryje
Pada słowo "kocham cię" za to zawsze z nią wypiję
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy
Uwierzcie nie raz jest to potrzebne człowiekowi
Żeby zalać się w trupa i nie martwić się o nic
A więc wznieśmy toast za to że jeszcze żyjemy
Rafi za to z Tobą zawsze wypijemy