Back to Top

Chodnikov - Korki, pety, gumki, blety, kapsle Lyrics



Chodnikov - Korki, pety, gumki, blety, kapsle Lyrics




Rzadko budzę się o świcie a chciałbym częściej
Zwykle, gdy go widzę to jeszcze nie śpię
Urzeka mnie jego spokój choć robił mi za alarm
Kiedy wymykałem się z jej pokoju przez taras
Żeby nikt się nie dowiedział co się działo w nocy
Zdradzały mnie jej perfumy i zamglone oczy
W domu zawsze chciałem zachować pozory z tym
Ale rodzice się domyślali co broi ich młodszy syn
Korki, pety, gumki, blety, kapsle
Się śmiejemy lub ronimy łzy po walce
Rozmawiamy o tym co dla nas ważne
Albo milcząc wtulona we mnie czekasz aż zaśniesz
A ja czuwam jak na stand-by mode
Pierwsza łuna słońca już rozświetla mrok
I nie muszę się wymykać stąd
No bo teraz mamy własny kąt

Ja od północy jestem w centrum wydarzeń
Niebo purpurowe dla mnie sygnałem, żeby kłaść się
I nie szkodzi, jeśli wcześniej zaśniesz
Choć wchodziłem na tematy nieco ważne
Może dokończymy, jak wstanę, lecz na razie
Ten bit jest jak plaża, więc musi być Piasek
Śmierć budzikom przynajmniej do dwunastej
Bo Chodnikov wczoraj posiedzenie miał długaśne
I był nocny powrót przez Dębniki stare
Tam spokojem pulsują chodniki całe
Wstaję późno, lecz nie czuję paniki wcale
Bo to niby praca, ale jednak w palnik dałem
Tych nocnych rozmów odbyłem parę
Z kumplami kobietami ze sobą samym czasem
O niczym o czymś ważnym albo pomieszane
Jedno z drugim i takie lubię najbardziej

Wraz ze wschodem blednie problem
I będzie trochę brzmiał jak brednie potem
Jak komedię to opowiesz komuś
Ale nocą będziesz tam sam znowu
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


Polish

Rzadko budzę się o świcie a chciałbym częściej
Zwykle, gdy go widzę to jeszcze nie śpię
Urzeka mnie jego spokój choć robił mi za alarm
Kiedy wymykałem się z jej pokoju przez taras
Żeby nikt się nie dowiedział co się działo w nocy
Zdradzały mnie jej perfumy i zamglone oczy
W domu zawsze chciałem zachować pozory z tym
Ale rodzice się domyślali co broi ich młodszy syn
Korki, pety, gumki, blety, kapsle
Się śmiejemy lub ronimy łzy po walce
Rozmawiamy o tym co dla nas ważne
Albo milcząc wtulona we mnie czekasz aż zaśniesz
A ja czuwam jak na stand-by mode
Pierwsza łuna słońca już rozświetla mrok
I nie muszę się wymykać stąd
No bo teraz mamy własny kąt

Ja od północy jestem w centrum wydarzeń
Niebo purpurowe dla mnie sygnałem, żeby kłaść się
I nie szkodzi, jeśli wcześniej zaśniesz
Choć wchodziłem na tematy nieco ważne
Może dokończymy, jak wstanę, lecz na razie
Ten bit jest jak plaża, więc musi być Piasek
Śmierć budzikom przynajmniej do dwunastej
Bo Chodnikov wczoraj posiedzenie miał długaśne
I był nocny powrót przez Dębniki stare
Tam spokojem pulsują chodniki całe
Wstaję późno, lecz nie czuję paniki wcale
Bo to niby praca, ale jednak w palnik dałem
Tych nocnych rozmów odbyłem parę
Z kumplami kobietami ze sobą samym czasem
O niczym o czymś ważnym albo pomieszane
Jedno z drugim i takie lubię najbardziej

Wraz ze wschodem blednie problem
I będzie trochę brzmiał jak brednie potem
Jak komedię to opowiesz komuś
Ale nocą będziesz tam sam znowu
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
Nie wiadomo, dokąd zaprowadzą nas te fale
Które burzą się, kiedy nie możesz zasnąć
Nie waż słów choćby na kilogramy
Bo bardziej jednak ciążą te niewypowiedziane
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Bartlomiej Ziolkowski, Jacek Serafin
Copyright: Lyrics © Independent Digital

Back to: Chodnikov



Chodnikov - Korki, pety, gumki, blety, kapsle Video
(Show video at the top of the page)

Tags:
No tags yet