Kolysal nas zachodni wiatr,
Brzeg gdzies za rufa zostal.
I nagle ktos jak papier zbladl:
Sztorm idzie, panie bosman!
A bosman tylko zapial plaszcz
I zaklal: - ech, do czorta!
Nie daje lajbie zadnych szans!
Dziesiec w skali beauforta!
Z zaslony olowianych chmur
Ulewa spadla nagle.
Rzucalo nami w góre, w dól,
I fala zmyla zagle.
A bosman tylko zapial plaszcz
I zaklal: - ech, do czorta!
Nie daje lajbie zadnych szans!
Dziesiec w skali beauforta! - hej!
Gdzie zostal cieply, cichy kat
I brzegu ksztalt znajomy?
Zasnuly mgly daleki lad
Dokladnie, z kazdej strony.
A bosman tylko zapial plaszcz
I zaklal: - ech, do czorta!
Nie daje lajbie zadnych szans!
Dziesiec w skali beauforta!
O poklad znów uderzyl deszcz
I padal juz do rana.
Piekielnie ciezki to byl rejs,
Szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapial plaszcz
I zaklal: - ech, do czorta!
Przedziwne czasem sny sie ma!
Dziesiec w skali beauforta! / *3