Nad pustą jezdnią dojrzewa świt
Trzepoczą słowa trzaskają drzwi
Autobus rusza bez wolnych miejsc
Jest piąta rano jest piąta pięć
Czarno biały pejzaż miasta
W górze niebo w dole asfalt
Zaczęty przetarg kto ile wart
Tytuły gazet zbawiają świat
W wyścigu godzin w pogoni chwil
Pulsuje zdarzeń codzienny rytm
Czarno biały pejzaż miasta
W górze niebo w dole asfalt
Przechodzą ludzie przez pełnię dnia
Te same twarze ta sama gra
Te same słowa z tych samych ust
Wplątane w ostry klaksonów blues
Czarno biały pejzaż miasta
W górze niebo w dole asfalt
A potem szybkie uściski rąk
Rozmowy które powietrze tną
Autobus wraca bez pustych miejsc
Jest siódma wieczór jest siódma pięć
Czarno biały pejzaż miasta
W górze niebo w dole asfalt