Tysiące zakrętów przemierzasz po drodze
Pośród trzcin zielonych jezior niebieskich
I chociaż każde z nich chce być tylko jedynym Twoim
Ty ciągle płyniesz piękna płyniesz wolna
Płyń płyń płyń Czarna Hańczo
Znów za rok tutaj przyjadę
Znowu będziesz moją rzeką
Znowu będziesz mnie prowadzić
Pośród łąk zielonych biegniesz sobie wesoło
Uśmiechasz się do kwiatów dla ptaków jesteś jak matka
Księżyc blaskiem oświetla Twoją drogę przejrzystym światłem
Wiatr wieczornej ciszy do snu Cię układa
Płyń płyń płyń Czarna Hańczo
Znów za rok tutaj przyjadę
Znowu będziesz moją rzeką
Znowu będziesz mnie prowadzić
Przed południa skwarem chłodem mnie chronisz
Zmęczonym stopom pozwalasz wypocząć
A wieczorem gdy wszystko do snu się już układa
Szmerem swoim bajki mi opowiesz pozwolisz dotrwać do rana
Płyń płyń płyń Czarna Hańczo
Znów za rok tutaj przyjadę
Znowu będziesz moją rzeką
Znowu będziesz mnie prowadzić