Biegnę biegnę lunatycznie w szarej mgle
Los zaplątał ścieżki nie pytając nawet czy tak chcę
Biegnę biegnę smutnym lękiem Vis à vis
Strach zaplątał moje kroki nagle zesłał ciemne dni
Znajdę siłę by znów się wzbić niepewności przetnę nić
Naucze się wsłuchiwać w deszcz
Uwierze w każdy świt i zmierzch
Zachwytem zbudze się ze snu
Poukładam dzień po dniu
Żeby słońce pojawiło się na nowo
Muszę najpierw być szczęśliwa sama z sobą
Poukładam dzień po dniu
Niepewności nić przetne niepewności nić
Niepewności nić przetne niepewności nić
Zbiegne zbiegne z bez droży uciekne
Szybko zetre serca kurz jestem coraz bliżej już
Pewnie pewnie świat mnie wnet urzeknie
A gdy rankiem jeszcze śpi ja uchyle wszystkie drzwi
Znajde silę by znów się wzbić
Niepewności przetne nić
Naucze się wsłuchiwać w deszcz
Uwierze w każdy świt i zmierzch
Zachwytem zbudze się ze snu
Poukładam dzień po dniu
Żeby słońce pojawiło się na nowo
Muszę najpierw być szczęśliwa sama z sobą
Poukładam dzień po dniu
Niepewności nić przetne niepewności nić
Niepewności nić przetne niepewności nić
Niepewności nić przetne niepewności nić
Odszukam życia pierwszy smak
Zrozumiem czego mi tak bardzo brak (czego mi tak bardzo brak)
Zachwytem spojrzę znowu tu by poukładać dzień po dniu (poukładam dzien po dniu)
Naucze się wsłuchiwać w deszcz
Uwierze w każdy świt i zmierzch
Zachwytem zbudze się ze snu
Poukładam dzień po dniu
Żeby słońce pojawiło się na nowo
Muszę najpierw być szczęśliwa sama z sobą
Poukładam dzień po dniu