Czasem chodzi mą ulicą...
dziwne to, że sam
bez powodu
jak ty
jego twarz uniesiona po nimb
do mych okien krzyczy
- chleba!
Czasem chodzi mą ulicą...
w swoich dłoniach ma dwoje małych
jak pył
czy szesnaście lat matko
da sił.
gdy przy tobie ojca nie ma.
Starta na proch
przez ludzi
czczą kierat... by prędzej to szło
toczą się kamienie bez imienia.
Czasem chodzi mą ulicą...
w długi habit wlazł... bez powodu
jak ty
jego dłoń uniesiona po nimb
zmienia pieniądz na marzenia.
Wierzyli, że on użyje magicznych zabawek
lecz ksiądz bawił się zwyczajnie w doktora.
czasem chowasz w swoje dłonie
oczy pełne krwi, krwi sczerniałej od łez
który świat, wznoszony po nimb
czekającym dał na próbę
stary szklany dom.