Jego cia³o, s³odki owoc dla mych ust
dzi runê³o w plamy s³onca u mych stóp
na sygnale wieŸli go, a ludzi t³um
poszed³ dalej, ja zosta³am tu
Uratujcie go, jest tyle przecie¿ s³ów,
których jeszcze mu
nie zd¹¿y³am powiedzieæ
Wobec mierci czym¿e nawet zdrada jest
przecie¿ jeli inn¹ kocha³, ¿y³by gdzie
zawsze mog³abym dzwoniæ, gdyby by³o ze mn¹ Ÿle
on by s³ysza³ tylko tajemniczy szept
uratujcie go, jest tyle przecie¿ s³ów
których jeszcze mu
nie zd¹¿y³am powiedzieæ
Gdy nie kobieta, ale mieræ odbierze mi go
z ³zami na powiekach w k³êbek zwinê siê jak kot
a ta co mieszka³a we mnie
po cichutku wyjdzie st¹d
nigdy ju¿ nie bêdê ni¹ bez jego r¹k
Uratujcie go, jest tyle przecie¿ s³ów,
których jeszcze mu
nie zd¹¿y³am powiedzieæ