Kolejne dni, miesiące, lata, przemijają jak sekundy
Pytanie jedno i to samo - czy dotrwam do ostatniej rundy?
Odliczam grosze, zaskórniaki, okruchy już czerstwego chleba
Mówią - Ty człowiek jesteś dobry, masz pewny wstęp do nieba
Ciągłe obelgi i wyzwiska myślą, że ludzie ich nie słyszą
Choć sami mają słomę w butach i twarz nieskalaną myślą
Tak wymieniają między sobą dni zarządzania nad ogółem
Lecz kiedyś przyjdzie taki moment brak panowania nad tym tłumem
Skierują wtedy wzrok ku niebu szukając tam pomocy Bożej
Lecz będą próżne to wysiłki, bo Bóg na pewno nie pomoże
Storpeduje srogim wzrokiem wskaże do piekła prostą drogę
A diabeł ichni druh i kompan powitalną wdzieje togę
Skierują wtedy wzrok ku niebu szukając tam pomocy Bożej
Lecz będą próżne to wysiłki, bo Bóg na pewno nie pomoże
Storpeduje srogim wzrokiem wskaże do piekła prostą drogę
A diabeł ichni druh i kompan powitalną wdzieje togę