Back to Top

CHCIEĆ Video (MV)






Noize From Dust - CHCIEĆ Lyrics




[ Featuring Sarius, Żyto ]

Nigdy nie podam ręki tym kolesiom ziomuś
Dziewięć stów na miesiąc nie ucieszy moich oczu
Po kryjomu chcesz fejm, zmień się
Nie rób tego tak, jak robili to wcześniej
Nie nadejdzie ten dzień, chcą rapsów o grze
Żebym pisał o niej jak gimbusy o GTA V
O nie, stałe punche, nic nie mów
Pedały same, gdzie jest reszta roweru, brat?
Niech to szlag, życie jedno mam
A odebrałbym ich tysiąc, gdybym taką władzę miał
Wyciągam ramiona jak małolat z dupą w kinie
Swoje sięgnę nawet jak tym razem nie przeliżę
Muszę opowiedzieć o czymś
Żyć w bezsenności by przeżyć sen proroczy, iść
Iść po rozum do głowy wśród zepsutych dusz z Częstochowy
Płonie blant jak znicz

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej

Może ten rap to interes jak browar w islamie
Żaden testament, ale coś pokażę mamie
Tu na stałe na stałym i
Gdy na skale stanę to
Pomyśle, że wygrałem
Bo zrobiłem to na większą skalę
Niż nawijać tu z browarem
I chuj, co z tego mam?
I chuj, że Ty z tego już powyrastałeś
Ciężko złapać o co biega, tak szybko lecą chwile
Czy to mój dobry kolega, czy po prostu dobry diler?
Nic nie mów, liter ponad normę
Grubo ponad torbę
W złym miejscu szukam autorytetów, weź nie kuś
Chcę jeszcze więcej mieć, jeszcze więcej
Ale nie na kresce, a tym bardziej nie w butelce
Przez nawyki blednę, wokół miny wredne
Niejeden już przegapił przeznaczoną mu królewnę
Omijam gapiów, biegnę prosto na piętro pierwsze
Dobrze wiem po co cały dzień się tutaj kręcę

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej

Chce, czyli mogę, a może to nic nie czyni w ogóle
Bo ze spokojem je napawam, możesz winić wodę
Boże, ja nie umiem już inaczej
Drożej nawet jako że chce za wszystko płacić
Groszem sypnąć żulom na wódę z mety
Grolschem polać cycki jakimś niuniom, nie uwierzysz
I nie zobaczysz jak ten kurwa niewierny typ
Nie będzie z niego nic dobrego jak kolejny łyk
Słuchaj (Diego) po co masz się martwić pracą?
I tak Ci mniej zapłacą albo cię wydymają
Delektuje się pasją, Magda Gessler
Nie, to ty nią jesteś, ja bardziej Masterchefem
Gordon nie kondom, przestań na mnie ssać robot
Przestań tam mieszkać i zajmij się sobą, proboszcz
Nie mylić z pro sto razy powiększ ten aspekt
To dlatego ja przy mikrofonie, wy ściągacie

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Nigdy nie podam ręki tym kolesiom ziomuś
Dziewięć stów na miesiąc nie ucieszy moich oczu
Po kryjomu chcesz fejm, zmień się
Nie rób tego tak, jak robili to wcześniej
Nie nadejdzie ten dzień, chcą rapsów o grze
Żebym pisał o niej jak gimbusy o GTA V
O nie, stałe punche, nic nie mów
Pedały same, gdzie jest reszta roweru, brat?
Niech to szlag, życie jedno mam
A odebrałbym ich tysiąc, gdybym taką władzę miał
Wyciągam ramiona jak małolat z dupą w kinie
Swoje sięgnę nawet jak tym razem nie przeliżę
Muszę opowiedzieć o czymś
Żyć w bezsenności by przeżyć sen proroczy, iść
Iść po rozum do głowy wśród zepsutych dusz z Częstochowy
Płonie blant jak znicz

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej

Może ten rap to interes jak browar w islamie
Żaden testament, ale coś pokażę mamie
Tu na stałe na stałym i
Gdy na skale stanę to
Pomyśle, że wygrałem
Bo zrobiłem to na większą skalę
Niż nawijać tu z browarem
I chuj, co z tego mam?
I chuj, że Ty z tego już powyrastałeś
Ciężko złapać o co biega, tak szybko lecą chwile
Czy to mój dobry kolega, czy po prostu dobry diler?
Nic nie mów, liter ponad normę
Grubo ponad torbę
W złym miejscu szukam autorytetów, weź nie kuś
Chcę jeszcze więcej mieć, jeszcze więcej
Ale nie na kresce, a tym bardziej nie w butelce
Przez nawyki blednę, wokół miny wredne
Niejeden już przegapił przeznaczoną mu królewnę
Omijam gapiów, biegnę prosto na piętro pierwsze
Dobrze wiem po co cały dzień się tutaj kręcę

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej

Chce, czyli mogę, a może to nic nie czyni w ogóle
Bo ze spokojem je napawam, możesz winić wodę
Boże, ja nie umiem już inaczej
Drożej nawet jako że chce za wszystko płacić
Groszem sypnąć żulom na wódę z mety
Grolschem polać cycki jakimś niuniom, nie uwierzysz
I nie zobaczysz jak ten kurwa niewierny typ
Nie będzie z niego nic dobrego jak kolejny łyk
Słuchaj (Diego) po co masz się martwić pracą?
I tak Ci mniej zapłacą albo cię wydymają
Delektuje się pasją, Magda Gessler
Nie, to ty nią jesteś, ja bardziej Masterchefem
Gordon nie kondom, przestań na mnie ssać robot
Przestań tam mieszkać i zajmij się sobą, proboszcz
Nie mylić z pro sto razy powiększ ten aspekt
To dlatego ja przy mikrofonie, wy ściągacie

Odrzuć agresję, uwolnij energię
To miejsce zakrawa na bezsens
Nie sprzedaj w nim marzeń za bezcen
Bo chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
Chcieć jeszcze więcej to mieć jeszcze więcej
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Sebastian Postek, Sebastian Maslak, Michal Zytniak, Mariusz Golling
Copyright: Lyrics © Sony/ATV Music Publishing LLC


Tags:
No tags yet