Gdybym nie siedział na schodkach, nie myślał wciąż o zwrotkach
Nie chodził do Hybryd i chłopaków tam nie spotkał
Nie spał do południa, potem w południe odpoczywał
W końcu poszedł na studia zamiast w nich siedzieć i nagrywać
Może miałbym żonę, dzieci, psa, uchodził za przykład
Co niedziela do rosołu z teściem robił pół litra
I zapieprzał w korporacji na wakacje gdzieś w Egipcie
I udawał, że po 40-stce czas nie płynie szybciej
Mógłbym polepszać swój status wkręcając się w ten wyścig
Ale nie jara mnie żaden ranking, sondaż czy plebiscyt
Grałem w Stanach i w Meksyku, objechałem całe wyspy
Uwierz, wiele z tych chwil naprawdę były mystic
Mógłbym żyć też złudzeniami, co tydzień grając w lotto
Albo stanąć przed ołtarzem z jakąś nadzianą idiotką
Ja wciąż siedzę na tych schodkach systemowi na przekór
Bo mam jazdę na szesnastki i nie mówię tu o wieku
A gdybym mógł tak
Wszystko zmienić, chociaż przez chwilę
Mieć w sobie taką moc i siłę
Gdybym mógł tak, wszystko zmienić
Wolę nic nie mieć, nie umiałbym żyć wbrew sobie
Nie wiem czy bym mniej chlał Gdybym teraz miał dzieciaka
Przecież ojców w melanżu Kurwa widzę na czworaka
Co by to zmieniło Gdybym znów z towarem latał
Może miałbym więcej kwitu Lecz u kryminału zapach
Tak, w dzisiejszych czasach mógłbym być magistrem
Mieć, troche mniej kasy Zmywać gary na wyspie
Żadna praca nie hańbi Lecz mam więcej ambicji
I choć nie mam dyplomu Nie muszę rozwozić pizzy
Bo, w rapie mam skillsy I dobrze czuje się z majkiem
Po co mi promocja w tv Skoro, nie płaci tantiem
Nie dość że nia płacą To dają kiepską rotację
Więc co by tu zmieniły Klipy za dużą bańkę
Dostałem szansę I dziś z tego korzystam
Weekendy w trasie Studio, kocham być tam
Co by tu zmieniły w prasie nasze nazwiska
Przecież Hip-Hop to nie kurwa Fokus w kolorowych pismach
A gdybym mógł tak
Gdybym nie siedział na murku, nie dorastał na podwórku
Mój brat nie sprzedawał śwunksu, ja nigdy nie zadawał z kurwą
Może miałbym willę w Acapulco zamiast płyt na półkach
Paru chwil na full, co podkręcały puls jak zimna wódka
Może miałbym kilka stów, więcej niż z tych płyt i fuch
Ale patrząc na nas dwóch Twój plan znikł jak w płucach buch
Więc, co by to zmieniło gdybym żył jak mi mówiłeś
Mówisz, że mógłbym multum móc bo odłożyłeś kwit na Punto?
Wrzuć bit na loop bo to moje hobby
I wolę to robić, niż być w szkole wzorowym
By żyć jak szary człowiek W garniturku osiem godzin
I udawać, że kocham sprzedawać czeskie samochody
W mieście całą dobę ludzie nie śpią żeby mieć coś
Boją się pozostać sobą, robią znów coś, czego nie chcą
Wyszło mi na dobre ćhociaż miałem trudną przeszłość
Więc co by to zmieniło gdybym poszedł twoją ścieżką
A gdybym mógł tak
Gdybym nie był ze Służewca, nie słuchał swego serca
Zamiast z drogi do szkoły jointów bym nie skręcał
Nie chodził do Remontu, na deskę pod kapitol
W wieku lat szesnastu martwił się o swoją przyszłość
Pelson pod pałacem nie sprzedawał kaset
A ja do jego budki nie chodził na melanże
Z tracklisty 'Skandala' ' zniknęłoby "Się żyje"
Wspomnienia, które mam byłyby dziś czyjeś
Gdyby matka z domu wyrzuciła mnie z perkusją
Zamiast pozwolić grać i próbować przy tym usnąć
Gdyby pusto było w moim domu teraz
Bez krzyków, śmiechu, tylko biórko i materac
Może miałbym inne życie typu ćpał i chlał
Ruchał szlaufy, złapał HIV
Pięścią nie wersami udowadniał swoją wyższość
Pytasz co by to zmieniło - diametralnie wszystko
A gdybym mógł tak
Gdyby na tych podwórkach nigdy nie było Molesty
A, zamiast tego jakiś pieprzony festyn
Gdyby nie było bitów, gigów, nie było skreczy
Z czego teraz kurwa, miałbym się cieszyć
Tyle lat kupowałem płyty i gdyby ten dorobek
Zabrać mi jutro chciał jakiś obcy człowiek
Nie wiem co bym zrobił i co by to zmieniło
Działać w zemście niszczycielską siłą?
Jak by to było iść do celu po trupach
Mieć, tylko wrogów w wielu składach i grupach
Myśleć, o cudzych dupach i mieć z tego ubaw
Tańczyć za cudze w stołecznych klubach
Gdyby po wielu próbach projekt poniósł fiasko
Kolejny rok mieć problemy z kaską
Gdybym nie mógł zasnąć, bo to by mnie męczyło
To powiedz brat, co by to zmieniło?
A gdybym mógł tak