Biegaj rano i włosy rób na żel
Hartuj ciało by zdobyć wielki cel
Być bogatym koniecznie
A do tego żyć wiecznie, wiecznie żyć
Gdy już myślisz, że jesteś twardy gość
Właśnie wtedy dostajesz pierwszy cios
Potem to już poleci
Będzie drugi i trzeci, cały stos
Wierzysz do czasu, że się można obronić
Bezkarnie roześmiać prosto w nos
Jego nic nie obchodzi
Nawet kto Cię urodził
On na zawsze Cię ma, ślepy los
Nie przychodził do Ciebie tyle lat
Żadne szczęście to nie jest, żaden fart
Przyjdzie o swojej porze
Kiedy nikt nie pomoże, będziesz sam
Może nawet nie było go od dnia
Kiedy mama wydała Cię na świat
Myślisz, że nie istnieje
A on tylko się śmieje, czeka dnia
Wierzysz do czasu, że się można obronić
Bezkarnie roześmiać prosto w nos
Jego nic nie obchodzi
Nawet kto Cię urodził
On na zawsze Cię ma, ślepy los
Ślepy los
Ślepy los
Wierzysz do czasu, że się można obronić
Bezkarnie roześmiać prosto w nos
Jego nic nie obchodzi
Nawet kto Cię urodził
On na zawsze Cię ma, ślepy los