Siemano!
Witam cię w krainie moje dziecko
Za darmo zaprowadzę cię pod samo piekło
Jak stado dzików zapierdalam w głowie z sieczką
Byłem skurwysynem co grał melodie piękną
A węszą dookoła marne sytuacje
Ja zbuntowany demon ich opierdole na kolacje
Bo tak chcę żywić się agresja zaszczuty
Będzie ktoś sapał odetnę mu kikuty
Ej tu ty! Stawaj i kurwa bez ruchu
Kocmołuchu chcesz zaznać BCH podmuchu?
To trafiłeś doskonale daj swe męstwo na szale
Daje ci gwarancie popierdolenia z pojebaniem
Ja nie mogę już bez tego dychać
Tylko trip squad i klita
I nasz bunt na głośnikach
Byś wytrwał życzył bym ci ale nie teraz
Jestem białym bratem ale
Dla lucyfera
Teraz na mnie kamera rejestruje mój buntu znów
Kraina gdzie nie ład jest częścią tego kultu
Ta muza to nie rap
To potężne pranie mózgu
To wkurwia na maksa głupców
W grobie czują się jak w łóżku
I Bóg mój mówił wyrzuć tutaj złość swą
Po to jest ten krążek by jebać dziadostwo
Kiedy trzeba zgryź szczękę
Odwiedź domostwo kolesia
Co jest padlina poznaj go z buntu kraina!
To miejsce niby moja imaginacja!
Gówno prawda cały świat to farsa
Wkurwia mnie na maksa
I to czas start zaraza
Bunt tego łazarza żebyś go palcem wskazał!