Back to Top

Ten Typ Mes - Plac zbawiciela cz. 1 Lyrics



Ten Typ Mes - Plac zbawiciela cz. 1 Lyrics




Sprawdź sprawdź sprawdź sprawdź tę historię
Z trzech pokoleń aha ta ta ty ta ta
Chyba jestem pomiędzy ostatnim ogniwem a środkowym
Ale usiłuję jakoś wprowadzić to ze swojej młodej głowy
Moje trzecie oko obserwuje tych ludzi i wiem co myślą

Oni mnie nie rozumieją ale mam dość powodów
By milczeć jestem w końcu seniorem rodu
Nim przyjdzie mi pożegnać się z tym światem
Będę siedział z synem wnukami dzielił opłatek
Nic nie mówił podziwiał choinkę
Kochał tego którego kiedyś nazywał synkiem
Teraz jest gościem w jego domu
I dziś jest prościej wyzwisko to biedak nie komuch
Nie jestem z tych postępowych starców
Którzy zaczynają uprawiać jogging w marcu
W Internet wpisują jakieś hasła
Kiedy ja wolę czytać książkę palić i kasłać
Projektowałem domy nigdy nie byłem w partii
Miałem studia pomysły obliczenia i kartki
Komputer to był przykład abstrakcji
A dziś bez niego nie zaprojektują nawet kapci
Nie lubię rozmów z synową
Ciągnie mi chłopaka do sklepu po każdy gadżet i nowość
Oglądamy mecz telewizor taki płaski
Pamiętam gdy innowacje wprowadzali po coś
Dla przykładu taki kolor mówi wnuczka jest bystra
Moja krew będzie z niej artystka (moja krew)
To ich życie tak myślę (a Ty w wolnej chwili co)

Wsadź głowę pod kran odkręć wodę i patrz
Naprzeciwko ciebie stoi nikt inny tylko ty sam
Przetrzyj oczy weź wdech i pomyśl o tym
Odpowiedz na pytanie czego naprawdę chcesz
A teraz wydech daje pozorną ulgę
Od głosów które ci mówią że życie to turniej
Nagrody są dwie miłość i konto
Tylko czy aż tyle ty zamierzasz osiągnąć

Oni mnie nie rozumieją i jeszcze parę rzeczy bym dodał
Ale uśmiecham się bo dzisiaj mówią do mnie
Gospodarz to gospodarz tamto
Kiedy co święta dokładam do tego kolejny banknot
Zaparkowałem pod biurem znów nieco krzywo
Oczywiście potem znajduję mokry mandat za szybą
Oczywiście muszę stać w korku
Spłacić kredyt do przyszłego wtorku
I ból przeszywa mój korpus
Ale co oni wiedzą niczego im nie brak
I nie daj Boże wyczują że coś nie gra
A Marek powiedział mi dziś w pracy na papierosie
Mówił Chryste już dużej tego nie zniosę
Żona dorabia mi rogi czuję to a co mam robić
A syn się nie odzywa ciągle z domu wychodzi
Myślę teraz nad tym bo mu nic nie poradziłem
Ale to mój szef niech nie myśli że włażę mu w tyłek
Dosyć pójdę ojcu pokazać plazmę w pokoju
Niech wie jak można korzystać z tego ustroju
Bo córka też się cieszy i żona
Nie pozwolę by te ferie na południu Austrii przeszły koło nas
Narty córuś snowboard ja się staram
By przed wyjazdem kupić jeszcze nowy aparat
Ale wciąż co słyszę zły ojciec zły mąż

Wsadź głowę pod kran odkręć wodę i patrz
Naprzeciwko ciebie stoi nikt inny tylko ty sam
Przetrzyj oczy weź wdech i pomyśl o tym
Odpowiedz na pytanie czego naprawdę chcesz
A teraz wydech daje pozorną ulgę
Od głosów które ci mówią że życie to turniej
Nagrody są dwie miłość i konto
Tylko czy aż tyle ty zamierzasz osiągnąć

Oni mnie nie rozumieją chciałabym móc to krzyknąć
Tu i teraz kiedy siedzą przy stole i milkną
Bo coś w telewizji przykuło ich uwagę
Rodzice zdziwieni ten sceptyczny dziadek
Mi tu SMS'y przychodzą pod stołem od Krzyśka
Dziewczyny mówią że jest matołem
Może być jak dla mnie wiecznie skuty
Fajnie tylko zmieniłby te wieśniackie buty
Te wieśniackie bluzy dziewczyny mówią że śmierdzi
Ja tam nic nie czułam a on uparcie twierdzi
Że pokazałby mi jak się wyluzować
Obiecał piguły palenie speeda i browar
A starzy myślą chyba że życie to serial
I że przekręcą mnie na tych feriach akurat
To będą pierwsze ferie które spędzę z moją paczką
Nie jak jakaś siksa z rodzicami w górach
Krzysiek powtarza mi że ja nic nie wiem
Bo mieszkam w Warszawie w willi za tym lepszym brzegiem
Tak mówi że takie jak ja są za delikatne
I to przypadek że nie chodzę do szkoły prywatnej
I tylko chwali mnie za wiedzę o hip hopie
Coś z tego będzie czuła to miała to w horoskopie
Czuła to miała to w horoskopie tak Baran

Nie piszę nawet o Polsce klasy B
Słyszysz zrobię to później
A za ten qu'est ce que c'est
To miejska A klasa pozornie nudna
Wiesz dobre zarobki Volkswagen Passat
Nie piszę epilogu
Nie jestem z zamożnej pełnej rodziny
Niestety a może dzięki Bogu
Ty czytaj między wierszami c'est la vie
Tak zaczynają się manewry na Placu Zbawiciela dziś
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


Polish

Sprawdź sprawdź sprawdź sprawdź tę historię
Z trzech pokoleń aha ta ta ty ta ta
Chyba jestem pomiędzy ostatnim ogniwem a środkowym
Ale usiłuję jakoś wprowadzić to ze swojej młodej głowy
Moje trzecie oko obserwuje tych ludzi i wiem co myślą

Oni mnie nie rozumieją ale mam dość powodów
By milczeć jestem w końcu seniorem rodu
Nim przyjdzie mi pożegnać się z tym światem
Będę siedział z synem wnukami dzielił opłatek
Nic nie mówił podziwiał choinkę
Kochał tego którego kiedyś nazywał synkiem
Teraz jest gościem w jego domu
I dziś jest prościej wyzwisko to biedak nie komuch
Nie jestem z tych postępowych starców
Którzy zaczynają uprawiać jogging w marcu
W Internet wpisują jakieś hasła
Kiedy ja wolę czytać książkę palić i kasłać
Projektowałem domy nigdy nie byłem w partii
Miałem studia pomysły obliczenia i kartki
Komputer to był przykład abstrakcji
A dziś bez niego nie zaprojektują nawet kapci
Nie lubię rozmów z synową
Ciągnie mi chłopaka do sklepu po każdy gadżet i nowość
Oglądamy mecz telewizor taki płaski
Pamiętam gdy innowacje wprowadzali po coś
Dla przykładu taki kolor mówi wnuczka jest bystra
Moja krew będzie z niej artystka (moja krew)
To ich życie tak myślę (a Ty w wolnej chwili co)

Wsadź głowę pod kran odkręć wodę i patrz
Naprzeciwko ciebie stoi nikt inny tylko ty sam
Przetrzyj oczy weź wdech i pomyśl o tym
Odpowiedz na pytanie czego naprawdę chcesz
A teraz wydech daje pozorną ulgę
Od głosów które ci mówią że życie to turniej
Nagrody są dwie miłość i konto
Tylko czy aż tyle ty zamierzasz osiągnąć

Oni mnie nie rozumieją i jeszcze parę rzeczy bym dodał
Ale uśmiecham się bo dzisiaj mówią do mnie
Gospodarz to gospodarz tamto
Kiedy co święta dokładam do tego kolejny banknot
Zaparkowałem pod biurem znów nieco krzywo
Oczywiście potem znajduję mokry mandat za szybą
Oczywiście muszę stać w korku
Spłacić kredyt do przyszłego wtorku
I ból przeszywa mój korpus
Ale co oni wiedzą niczego im nie brak
I nie daj Boże wyczują że coś nie gra
A Marek powiedział mi dziś w pracy na papierosie
Mówił Chryste już dużej tego nie zniosę
Żona dorabia mi rogi czuję to a co mam robić
A syn się nie odzywa ciągle z domu wychodzi
Myślę teraz nad tym bo mu nic nie poradziłem
Ale to mój szef niech nie myśli że włażę mu w tyłek
Dosyć pójdę ojcu pokazać plazmę w pokoju
Niech wie jak można korzystać z tego ustroju
Bo córka też się cieszy i żona
Nie pozwolę by te ferie na południu Austrii przeszły koło nas
Narty córuś snowboard ja się staram
By przed wyjazdem kupić jeszcze nowy aparat
Ale wciąż co słyszę zły ojciec zły mąż

Wsadź głowę pod kran odkręć wodę i patrz
Naprzeciwko ciebie stoi nikt inny tylko ty sam
Przetrzyj oczy weź wdech i pomyśl o tym
Odpowiedz na pytanie czego naprawdę chcesz
A teraz wydech daje pozorną ulgę
Od głosów które ci mówią że życie to turniej
Nagrody są dwie miłość i konto
Tylko czy aż tyle ty zamierzasz osiągnąć

Oni mnie nie rozumieją chciałabym móc to krzyknąć
Tu i teraz kiedy siedzą przy stole i milkną
Bo coś w telewizji przykuło ich uwagę
Rodzice zdziwieni ten sceptyczny dziadek
Mi tu SMS'y przychodzą pod stołem od Krzyśka
Dziewczyny mówią że jest matołem
Może być jak dla mnie wiecznie skuty
Fajnie tylko zmieniłby te wieśniackie buty
Te wieśniackie bluzy dziewczyny mówią że śmierdzi
Ja tam nic nie czułam a on uparcie twierdzi
Że pokazałby mi jak się wyluzować
Obiecał piguły palenie speeda i browar
A starzy myślą chyba że życie to serial
I że przekręcą mnie na tych feriach akurat
To będą pierwsze ferie które spędzę z moją paczką
Nie jak jakaś siksa z rodzicami w górach
Krzysiek powtarza mi że ja nic nie wiem
Bo mieszkam w Warszawie w willi za tym lepszym brzegiem
Tak mówi że takie jak ja są za delikatne
I to przypadek że nie chodzę do szkoły prywatnej
I tylko chwali mnie za wiedzę o hip hopie
Coś z tego będzie czuła to miała to w horoskopie
Czuła to miała to w horoskopie tak Baran

Nie piszę nawet o Polsce klasy B
Słyszysz zrobię to później
A za ten qu'est ce que c'est
To miejska A klasa pozornie nudna
Wiesz dobre zarobki Volkswagen Passat
Nie piszę epilogu
Nie jestem z zamożnej pełnej rodziny
Niestety a może dzięki Bogu
Ty czytaj między wierszami c'est la vie
Tak zaczynają się manewry na Placu Zbawiciela dziś
[ Correct these Lyrics ]

Back to: Ten Typ Mes



Ten Typ Mes - Plac zbawiciela cz. 1 Video
(Show video at the top of the page)


Performed By: Ten Typ Mes
Language: Polish
Length: 5:04

Tags:
No tags yet