Widząc mych oczu wyraz niewinny
Nikt z państwa nie przypuszcza że
Jestem inny całkiem inny
Wulkan sił we mnie wre
Coś mnie gnębi coś tu w głębi
Kłębi się na dnie
I choć na ten stan nie wskazuje
Powierzchowności mojej żaden rys
Wciąż coś zbiera i pulsuje
Powołanie jakieś czuję więc rozpędzam się i
Już za chwilę to mija mi
Czasem już jestem tuż
Czasem już prawie uszczk
Nąłem coś i nagle jak na złość
Na nic ten zryw i skok
Bo choć płonie mi wzrok
Zawsze coś mówi mi stop
Widząc niewinny wyraz mej buzi
Nikt z państwa nie przypuszcza tu
Że się zwierze we mnie budzi
I choć mija to mi
Straszę czasem biednych ludzi
Bo jest tutaj jeden taki który mnie terroryzuje
Zmusza mnie wypędza mnie na estradę mówi musisz i koniec
Wycofajko odpadam
I choć na ten stan nie wskazuję
Powierzchowności mojej żaden rys
Gdy powabną ujrzę panią
Niby żbik się rzucam za nią
I doganiam ją i
Już za chwilę to mija mi
Patrząc w mych oczu błękit przeczysty
Nikt z państwa nie przepuszcza tu
Że od dziecka już artystą tatuś zrobić mnie chciał
Miałem dawać z siebie wszystko
Miałem wzniecać szał
Już od trzech minut jestem na scenie
A ciągle jeszcze wiara we mnie tkwi
Że rozbawię was szalenie
Wasze troski w śmiech zamienię
Nagle widzę was i
Już za chwilę to mija mi