Całą noc nie spałem
Po ciemku błądziłem
Cała noc pisałem
W notatkach uciekałem
Bo całą noc jeździłem
Całą noc kontemplowałem
Zapłaciłem duszą także otwórz ten rubikon
Może styki mi już rusza bo nie tego chciałem, źle poczynił mój klon
Przez to wszystko za pokutę muszę przelewać siebie na papier AMEN
Myśli mi wciąż truły banię więc płaciłem zdrowiem i płaciłem ciałem
Spisz mnie na straty kiedy moje imie wymówił głos do twojego nie podobny ja potrzebuje prochów na sen
Sen pokorny mi nieznany, tyle w nas awarii
Krzyk donośny, tak bezradny, już latami
Uciekam nocami, aby pod gwiazdami, znaleźć w końcu nas
Tak nie dostrojony, kompas źle wskazywał drogę, chcę kierować się gwiazdami tylko nie wiem jak
Czy ty całą noc musisz mnie mordować przez to jak mi serce biję ja nie mogę już spać
Nie chce snu ja chce twoich oczu
One przerabiają serce mi na miał jakbym w ogóle je miał
Cały dzień nie palę żeby móc oddychać ale nocą i tak będę to nadrabiał
Kiedy rzucam popiół w dźwięki, a w tych kłębach dymu jakby mi się już objawiał
Znak myśli piętno o tym, że twoje wiersze coś we mnie budzą, ja rozkminiam je z pokusą
I mijam to z obłudą kiedy
Sen pokorny mi nieznany, tyle w nas awarii,
Krzyk donośny, tak bezradny, już latami
Uciekam nocami, aby pod gwiazdami, znaleźć w końcu nas
Widzę zdjęcia i nie mogę przestać myśleć o tym jak bardzo chciałbym cię już zamordować
I tylko przyciągać by mieć cię w swych ramionach a nie tylko śnić na jawie i tam cię ujmować gdy
Sen pokorny mi nieznany, tyle w nas awarii
Krzyk donośny, tak bezradny, już latami
Uciekam nocami, aby pod gwiazdami, znaleźć w końcu nas
Sen pokorny mi nieznany, tyle w nas awarii
Krzyk donośny, tak bezradny, już latami
Uciekam nocami, aby pod gwiazdami, znaleźć w końcu nas