Była koleżanką mojej ciotecznej siostry
Znam to z opowiadań, niebieskie oczy, blond włosy ładne
Zwinięty banknot zwykła nosić na wszelki wypadek zawsze
Bo zawsze może trafić się balanga
Jej ojczym bił ją, jej ojciec odszedł z inną
Lubiła w nocy mieszać nosy z wódką, potem z heroiną
Wpadłem na krótko, kupiłem siostrze wino
Ona wpadła się wygadać, że jej nie układa się z rodziną
Na twarzy blada, reszta bardziej latino
Pod okiem blady siniak, coś jak tygodniowe limo
Rzuciła szybko, że już spada, choć jest miło
I wiedziałem skąd ta Prada, gdy podjechał po nią limuzyną
Minął rok i słuch po niej zaginął
Podobno hera i koks były tym co ją zabiło
Widziałem ją raz, w jej oczach widząc łzy
A jej życie to nie film, choć tytuł jej zna - Dom Zły
"Jak dziewczyna jest ładna i w ogóle atrakcyjna
To musi swoje atuty wykorzystywać
Swoją atrakcyjność, nie?"
Dwóch zgredów ze śródmieścia poszło z piwkiem jak zwykle na winkiel
Postać pod klepem, wypić browar, walnąć setę
Gdy pili i palili, podbił do nich obcy typ
Postawił flachę i zaprosił na swoją metę
Siedzieli w salonie przy stole i pili gorzałę
Gdy gospodarz mieszkania złapał jednego za pałę
Był pedałem i miał patent, stawiał flachę
Ściągał meneli na chatę, by robili mu lachę
Tym razem to krew trysnęła na sweter
Zgredy wybiły mu z głowy pedalskie akcje taboretem
Leje się krew i gorzała
Obcinają mu łeb nożem, by psy nie rozpoznały ciała
Makabra, nie mogą przeciąć kręgosłupa
Na zmianę szabrują, piją i kroją trupa
Nagle jeden wpada na pomysł genialny
By wrzucić go do wanny i polać czymś łatwopalnym
Kolejna lufa i tak zrobili, wrzucili trupa do wanny i podpalili
W jednej chwili zajęła się kotara, ręczniki i pół ściany
Oni byli najebani i nic nie ogarniali
Sąsiedzi poczuli smród i zobaczyli dym
Wezwali straż pożarną i psy, (Dom Zły)
Pijane zgredy opuszczały z dźwiękiem syren i w panice
Łamiąc sobie nogi, skacząc z okna na ulice
Umarł! Nie żyje!
Po doktora trzeba nie?
Wiesiu nie pierdol! On już na tamtym świecie!
Patrzę na innych ludzi i ich domy
Nieletnie prostytutki i napierdalane żony
I myślę, że mój dom, chociaż nie był dobry
Dopierdolił mi, ale w granicach normy, (Co jest normą?)
Mam za mało tolerancji, daleko mi jest do elegancji Francji
Bo moja tolerancja ma jednak granice
Księdzom pedofilom wsadzam w dupę gromnice
(W imię czego?) milczą potem rodzice na własne życzenie
Zrzucają w piekle kotwice
Jak ludzie w domach mają potem się szanować
Skoro takie rzeczy robią słudzy boży w domu Boga?
Zupa bywała za słona, Ty miałeś wielkie oczy
Masz skromne życie? Orient, by się nie stoczyć
Nie przynoś do domu syfu, otrzep buty z gnoju
Wolisz Dom Zły? Spierdalaj z tego pokoju!