Mówisz kobieto, że myślę za dużo
Nie umiem inaczej, próbuję zrozumieć,
Któremu wrogowi bogowie dziś służą, który archetyp
Próbuje mnie uwieść
Mówisz kobieto, że widzę za wiele... najwięcej widzę
W nocy, w półmroku
Wtedy zazwyczaj sięgam po ziele i uczę się światu
Dotrzymać kroku
Na sen biorę żółte, na dzień biorę wdech
Na stres biorę hurtem, na deszcz biorę też
Mówisz kobieto, że droga do nikąd, że słowa układam
Ubieram dzień długi
W oddali migoce słabe światełko, a cienia własnego
Wiją się smugi
Na sen biorę żółte, na dzień biorę wdech
Na stres biorę hurtem, na deszcz biorę też
Na sen biorę żółte, na dzień biorę wdech
Na stres biorę hurtem, na deszcz biorę też
Mówisz kobieto, że mam już to wszystko,
że wiem, że nic nie wiem i niech tak zostanie
A ja mam wrażenie szybuję gdzieś nisko
I leżę półnagi na absurdu arenie
Na sen biorę żółte, na dzień biorę wdech
Na stres biorę hurtem, na deszcz biorę też
Na dzień biorę żółte, na sen biorę wdech
Na stres biorę hurtem, na deszcz biorę też